Wydanie: PRESS 07-08/2024
O depeszę od wojny
Fałszywa informacja o mobilizacji w Polsce mogła wywołać wojnę. Wywołała sprawdzanie procedur i weryfikację informacji z tzw. zaufanych źródeł
Około 14 jeden z pracowników PAP wyszedł z redakcji do domu. Wyszedł oficjalnie, skończył dyżur i mógł rozpocząć weekend. Wtedy z jego konta poszła w świat depesza: „Premier RP Donald Tusk: 1 lipca 2024 r. zacznie się w Polsce częściowa mobilizacja”. I dalej o mobilizacji 200 tys. górników, kierowców, kucharzy, lekarzy, spawaczy czy tłumaczy.
Alarm podniosła młoda dziennikarka PAP. Nawiasem mówiąc, ta sama, która w marcu br. tekst o biografii Bogusława Kaczyńskiego zilustrowała zdjęciem Kaczyńskiego, ale Jarosława.
– Wpadła do newsroomu i postawiła wszystkich na nogi – mówi jeden ze świadków gorących chwil w redakcji PAP. W tym samym czasie w newsroomie rozdzwoniły się wszystkie telefony. – Odbiorcy serwisu natychmiast zorientowali się, że mają do czynienia z fałszywką. Dzwonili, żeby zweryfikować swoje przekonanie. Od razu było jasne, że prawdopodobnie padliśmy ofiarą ataku hakerskiego – mówi Marek Błoński, prezes PAP. Również jego telefon nie milkł aż do późnego wieczora.
Redakcje prosiły o potwierdzenie prawdziwości depeszy. PAP anulował ją już po ośmiu minutach. Albo aż po ośmiu minutach. Bo tyle wystarczyło, żeby puściły ją bezrefleksyjnie dalej PolskieRadio24 i Radio Opole.
O 14.20 depesza pojawia się ponownie. Informatycy Biura Techniki PAP już zablokowali zewnętrzny dostęp do serwerów i systemu edycyjnego, ale okazuje się, że raz zalogowany komputer pozostaje w sieci przez pół godziny. Tyle czasu trwa sesja logowania, nawet jeżeli na komputerze nikt nie pracuje. Długo. Banki w ramach stosowanych zabezpieczeń pozwalają zwykle na zaledwie pięciominutowe sesje bezczynności. Potem automatycznie wylogowują użytkownika.
Ryszard Parka
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter